Życie Feliksa Zandmana było niezwykłe, a jednocześnie typowe. Jak miliony innych
Żydów przeszedł piekło Holokaustu. Jako jeden z nielicznych wyszedł z niego cało.
Potem zrobił olśniewającą karierę naukową i biznesową we Francji i w Stanach
Zjednoczoncyh, cały czas pozostając patriotą Izraela. Karierę zawdzięcza swym
zdolnościom, pracy, a także solidarności tych, którzy przeszli przez Holokaust. Biznes
i martyrologia, zysk i ideały, praca i pamięć o wymordowanych - te zzestawienia mogą
dziwić polskiego czytelnika. Gdy zdziwienie mija, lepiej rozumiemy emocje Żydów -
naszych dawnych, mało znanych sąsiadów, których większość została wymordowana,
część wyemigrowała, a niektórzy zrobili olśniewające kariery.
Witold Gadomski
Słowo wstępne profesora Szewacha Weissa
Trudno jest związać słowo "zwycięstwo" z Zagładą, z Holokaustem. W II
wojnie światowej naród żydowski poniósł wielkie straty, a nie zwyciężył. Prawie
milion żołnierzy i oficerów Żydów walczyło przeciwko nazizmowi w armiach Stanów
Zjednoczonych, ZSRS, Wielkiej Brytanii, Francji, Australii, Polski (zarówno w szeregach
Armii Andersa, jak i w polskiej brygadzie Armii Czerwonej); żydowska brygada z Palestyny
walczyła o Monte Cassino i w innych miejscach Europy. Ale to nie było zwycięstwo. Nie
można też nazwać zwycięstwem walki powstańczej w gettach w Warszawie, Krakowie,
Białymstoku ani buntów w obozach zagłady w Birkenau, Treblince, Sobiborze. To też nie
było nasze zwycięstwo, bo myśmy stracili na tej wojnie jedną trzecią część naszego
narodu. Faszyzm w Niemczech i w krajach z Niemcami współpracujących był siłą
szatańską, a morderstwo, które było jego dziełem, ma wymiar wyjątkowy,
nieporównywalny z żadnym innym wydarzeniem w historii ludzkości. Skutki tego morderstwa
są nadal obecne: nie żyją ci, którzy mogliby się urodzić, gdyby żyli ich
potencjalni rodzice. Gdyby nie Zagłada, naród żydowski liczyłby dzisiaj 30, a może 40
milionów ludzi. Przed wojną było nas 18 milionów. Niemcy zamordowali 6 milionów (z
czego 4 mln w Polsce) i od tego czasu jest nas nie więcej niż 12, 13 milionów. Jest to
niezagojona rana. Rana, która nigdy się nie zagoi.
Można jednak mówić o osobistych zwycięstwach. Być może jednym z najważniejszych i
najciekawszych przykładów takiego osobistego zwycięstwa jest ten młody,
piętnastoletni chłopak, Fajwel, który, straciwszy całą rodzinę, przetrwał wojnę i
został tym, kim jest. Nie wiem, czy nazwać to zwycięstwem, czy cudem - może i tym, i
tym. Historia każdego uratowanego wiąże się z cudem. Światowa i nasza teologia
powojenna wciąż zadaje sobie pytanie: gdzie podczas Zagłady był Bóg? Dlaczego to się
wydarzyło? Nie ma na to pytanie jednej odpowiedzi, są różne interpretacje teologiczne.
Jedno jest pewne: podczas II wojny światowej Boga można było znaleźć w sercach
Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Bóg mieszkał w sercach Puchalskich, którzy w wykopanej pod podłogą swojego domu
dziurze ukrywali młodego Fajwla, jego wujka Sendera i troje innych Żydów. Odwaga i
otwarte serce rodziny Puchalskich są związane ze zwycięstwem Feliksa Zandmana. Feliks
opowiada o tym, jak mając dziewięć lat zadawał dziecinne, naiwne pytania swojej babci
Temie, która pochodziła z małego miasteczka Wiszej. Pytał: "Babciu, do kogo
należy ten sklep? Do kogo należy ten dom?" i tak dalej. Babcia Tema odpowiedziała,
że to wszystko nie jest własnością ich rodziny, bo w każdej chwili może przestać do
nich należeć albo przestać istnieć. Od ojca Feliks już wiedział, że jedyną
rzeczą, jakiej nie można człowiekowi zabrać, jest to, czego się nauczył. Babcia Tema
mówiła, że nawet wiedza nie jest nasza. "Pamiętaj, Fajwel, mamy tylko to, co
dajemy innym". Z tym testamentem swojego ojca i babci Temy, Fajwel uciekł i ukrył
się w dziurze pod podłogą Puchalskich. Przetrwał wojnę, ucząc się w jamie od wujka
Sendera. Niezwykle trudno jest zachować normalność, przebywając tyle czasu w tak
trudnych, pełnych codziennego strachu i zagrożenia warunkach. Dzięki udzielanym w
ciasnocie i ciemnościach lekcjom matematyki Fajwel nie zwariował.
504 strony twarda oprawa z obwolutą