Pobieżne przyjrzenie się życiu wszystkich narodów wykaże nam
gwałtowny wzrost potęgi tłumów. Fakt ten, dobry czy zły, musimy uznać. Wszelkie
przeciwko niemu kierowane oskarżenia są pustymi frazesem!.
Być może, wystąpienie na widownię tłumów będzie jedną z ostatnich faz
cywilizacji Zachodu, zapowiedzią powrotu do pierwotnej anarchii, która poprzedza każde
kiełkowanie nowych form społecznych. Ale czy istnieją środki, by temu zapobiec? Nie od
dziś tłum przyjął na siebie rolę jawnego burzyciela przestarzałych cywilizacji.
Historia uczy nas, że zawsze wtedy, kiedy siły moralne, na których opiera się dane
społeczeństwo, traciły swą życiodajną moc, tłumy nieświadome i brutalne, słusznie
nazwane barbarzyńcami, przyśpieszały dogorywanie wyczerpanej cywilizacji. Faktem jest,
że cywilizację tworzyły i rozwijały w minionych okresach dziejów zawsze tylko drobne
grupy arystokracji intelektualnej, nigdy zaś tłumy. Moc tłumów jest tylko niszcząca.
Ich rządy były zawsze okresem rozstroju. Istnienie cywilizacji domaga się określonych,
stałych praw, dyscypliny, zastąpienia instynktów rozumem, myślenia o przyszłości,
pewnego stopnia kultury, czyli takich właśnie warunków, na jakie tłum zdany na siebie
nigdy się nie zdobędzie. Swą bowiem potęgą wyłącznie niszczycielską działa on jak
bakterie przyspieszające rozkład osłabionych organizmów lub trupów.
Tłumy są zawsze tą siłą, która rozsypuje zmurszałą budowlę
cywilizacji. Wtedy spełniają swą rolę, a siła polegająca na ilości jest wówczas
ideą przewodnią historii.
Czyż nasza cywilizacja nie potrafi ujść podobnego losu? Można się tego lękać,
ale nie wiemy tego jeszcze. Tak czy inaczej, musimy przygotować się na rządy tłumów,
skoro bez najmniejszego zastanawiania się usuwano wszystkie przeszkody, które mogły nie
dopuścić do władzy tłumu.
95 STRON